23/01/2015
Fabryka Słów
5
„Stalowe Szczury – Błoto” to dzieło z gatunku guns are blazing! Nie dość powiedzieć, że akcja jest wartka – jest szybka jak kule z karabinów maszynowych, głośna jak bateria ciężkich dział i krwawa jak bitwa pod Verdun.
Wystawne sale, bankiety, piękne kobiety alkohol oraz intrygi godne Francisa Underwooda – House of Cards w czasach wielkiej wojny – takie coś mógł napisać tylko Michał Gołkowski – jednak tym razem ważą się losy świata, a nie wygrane wybory. Po skończeniu książki odczułem pustkę. Wszystko co wydarzyło się na kartach książki pozostaje jedynie literacką fikcją wymieszaną z wątkami historycznymi. Chciałbym przeczytać tą opowieść jeszcze raz i zobaczyć wszystkie wydarzenia oczami innego bohatera.
Serio, cykl “WWW” Ciszewskiego wydał mi się przy “Stalowych szczurach” lekturą równie leniwą jak “Nad Niemnem”! Ważne jest to, że Gołkowski po prostu potrafi pisać, zdania w jego książce układają się jak pociski w serię z cekaemu Maxima, a w krótkich, żołnierskich dialogach między bohaterami nie czuć najmniejszego fałszu.
„K#rwa” pada w książce 12 razy, nie zabraknie też „spi#rdala”, „j#ba” i „pi#rdolić” w różnych wariantach. I bardzo dobrze – mamy bowiem przed sobą ludzi z krwi i kości walczących o życie, a nie panienki na wydaniu.
Czasem bywa tak, że stając się sławnym, pisarz odpuszcza sobie i przestaje rozwijać swój warsztat. Jedzie cały czas na tych samych pomysłach, wychodząc z założenia, że po co się męczyć, skoro czytelnik i tak kupi wszystko, co taki artysta opatrzy swym nazwiskiem. Na szczęście Michał Gołkowski do takich nie należy. Można odnieść wrażenie, że każda z jego książek jest lepsza od poprzedniej. To wynik tego, że Gołkowski naprawdę szanuje czytelnika – nie jako potencjalne kilkadziesiąt złotych, które może zostać wydane na książkę, lecz jako człowieka. To bardzo piękna cecha u pisarza.
Natomiast najmocniejszym punktem powieści są bezapelacyjnie dialogi. Nie można nie odnieść wrażenia, że to tutaj autor włożył swoją duszę. Zabawne, tragiczne, refleksyjne, filozoficzne, żywe czy po prostu zwykłe, codzienne. Znajdziemy ich pełne spektrum. To one pozwalają uwierzyć w autentyczność postaci, ich emocje i przeżycia. W przypadku Otta, to właśnie dialogi dźwigają i spajają powieść w całość, sprawiając, że czyta się ją lekko i przyjemnie.