14/03/2018
Fabryka Słów
5
A gdyby tak przenieść historię jeszcze wcześniej, do czasów, kiedy Anubis i Ozyrys nie istnieli w świadomości Egipcjan… Pewnemu jegomościowi się to udało. Jestem też święcie przekonany, że autor, podobnie jak kucharz, poza swoją wyobraźnią korzysta od czasu do czasu z pewnych wskazówek utrwalonych na papierze. W tym wypadku zamiast książki kucharskiej na tablicy ląduje Sztuka wojny Sun Tzu. I to się chwali!
Śledząc dokonania Gołkowskiego, dochodzimy do wniosku, że facet rozwija się w tempie szybszym niż rozszerza się świat. Każda kolejna jego powieść to seria ciosów, które przyjmujemy z ogromną przyjemnością. Dlaczego ciosy? Dlatego, że fabuła książek Gołkowskiego jest silna, mocna i powala, jak uderzenie miecza Zahreda.
Kreacja świata nie ma szwów, uwierzyłam w niego od samego początku, pozwalając się mu pochłonąć i marznąć razem z bohaterami. Niemalże słyszałam kapanie krwi z podciętych gardeł ofiar.
W ogóle, nie ujmując researchowi związanemu z poprzednimi powieściami, ze szczególnym uwzględnieniem wcześniejszych przygód Zahreda, mam wrażenie, że gdyby Michał Gołkowski postanowił opowiedzieć nam książkę telefoniczną, także czytalibyśmy jego opisy z zapartym tchem - pod jego ręką prawdopodobnie każdy telefon w rejestrze zyskałby niezwykłą osobowość. Oto prawdziwy talent, niezanikający również przy dialogach, choreografii walk czy rysie psychologicznym postaci.
"Spiżowy gniew" to wspaniała baśń dla dorosłych, która oferuje nam świetną rozrywkę, niezwykłą zabawę i wielkie emocje. Emocje, tak bardzo ludzkie, bliskie każdemu z nas i znane nam wszystkim z własnego życia, które Michał Gołkowski przeniósł tu na kanwę przygodowej powieści fantasy.